poniedziałek, 4 lipca 2016

Bo tak działa mechanizm miłości. Miłość buduje. Po tym ją poznasz.

 Tak dawno mnie tu nie było. Miesiąc, dwa? Nie, znacznie dłużej. Nie będę tu tłumaczyć, dlaczego tak się stało oraz czym było to spowodowane. Nic nadzwyczajnego. Szkoła, baaardzo dużo nauki, mało czasu wolnego. I tak mijał dzień za dniem, a coś z tyłu głowy podpowiadało mi, że należałoby  tu coś napisać. Po tak długim czasie w końcu piszę.
 Siedzę w ciszy i słyszę, jak świerszcze z wielkim zaangażowaniem wyśpiewują swoją rutynową pieśń. Ostatnio naszła mnie nawet taka refleksja. Leżę sobie w łożku i nagle zaczynam je słyszeć. I myślę: kurcze, co one tak naprawdę "mówią"? Czy to rzeczywiście śpiew? A może rozmowa? Każdy ma swój sposób przekazania emocji. Może właśnie tak wygląda ich?
 W ciszy tak wiele można usłyszeć, To, co na co dzień, w ciągłym biegu, chaosie, krzątaninie nie wywołuje w nas żadnych emocji, w ciszy staje się interesujące. Pobudza nasze komórki nerwowe, które zaczynają przekazywać coraz więcej impulsów. Czy jednak cisza sprawia, że wcześniej niedostrzegane słowa trafią do serc z mocnym przekazem? Myślę, że nie zawsze. Tak często słuchamy, a nie słyszymy.
 Jednak to ona niejednokrotnie przyczynia się do pokonywania granic, łamania barier czy też wkraczania w całkiem nową, inną sferę życia. Aby odnaleźć samego siebie musisz wsłuchać się w ciszę. Twoją wewnętrzną, jedyną i niepowtarzalną ciszę. Ona jest w Tobie, uwierz mi. Tylko Ty sam ciągle ją zagłuszasz. Niestety tak brzmi jeden z największych paradoksów: wsłuchując się w wewnętrzną, osobistą ciszę można usłyszeć zbyt wiele; można usłyszeć coś, przed czym uciekasz; coś, co spędza Ci sen z powiek; coś, czego się boisz. Jednak warto. Naprawdę.
 Zmiany w nas samych, w naszym środowisku nie muszą być wcale takie złe. Gdy zdajemy sobie sprawę, że coś się zmienia, wymyka nam się z rąk, tracimy nad tym kontrolę, wpadamy w panikę, bo w głowie mamy tylko jedną myśl: nic już nie będzie takie, jak wcześniej. Ale człowiek jest podróżnikiem. Nieustannym i wiecznym. Zmiany w naszym życiu, to coś, bez czego nie bylibyśmy w stanie funkcjonować.
 Chociaż nadal poszukuję samej siebie z tego miejsca,w  którym jestem mogę powiedzieć tylko tyle: pozwoliłam ciszy, aby w pełni zawładnęła moim umysłem, sercem i duszą. To ona dokonała zmian we mnie. To ona przebiła się przez moje wewnętrzne mury. I nie powiem. Nieźle namieszała. Ale dziś jej dziękuję. Zgodziłam się na zmiany. I dziś nie żałuję, że przełamałam samą siebie. A wiesz dlaczego? Od ponad dwóch lat jestem najszczęśliwszą osobą na tej kuli ziemskiej. Mam wszystko. Dosłownie.  Dzięki wewnętrznej ciszy i zmianom.
 Nie bój się zaryzykować. Nie bój się pójść na całość. Nie bój się zmian. Nie bój się samego siebie.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz