niedziela, 9 sierpnia 2015

Miłość sen nam zabrała. Miłość żyje niespaniem.

Lubię takie ciche i spokojne dni. Leniwa atmosfera dodaje im jeszcze więcej magii. Szczególnie, gdy po upływie kilkunastu godzin zdaję sobie sprawę z nicości, która wypełniła ten czas. Mam dziś dla Was coś, co powstało zaledwie godzinę temu i jest częścią nieposkładanej całości. Chcę Cię wprowadzić w trochę inny, odległy świat. Ale równie realny. Zapraszam!
                                                                                               ***
  Obudził mnie szum deszczu. Dochodziła szósta nad ranem. Wiedziałem, że nie uda mi się ponownie zasnąć, dlatego odrzuciłem gruby koc i poszedłem wziąć prysznic. Spoglądałem na strużki wody, spływające po kabinie i pomyślałem, że są podobne do potoku łez. Odsunąłem od siebie szybko ten obraz, aby nie czuć jeszcze większego smutku. Ale wiedziałem, że to, co nieuniknione i tak nastąpi.
  Pijąc poranną kawę starałem się przypomnieć sobie ostatnią myśl, z którą zasnąłem. I nagle zdałem sobie sprawę z tego, że byłaś w niej obecna. Rozpiąłem jeszcze jeden guzik białej koszuli. Chciałbym Cię kiedyś znów w niej zobaczyć, jak robisz swoją ulubioną zieloną herbatę i siadasz w bujanym fotelu przed domem, myśląc o snach, które nawiedziły Cię tej nocy.
  Czuję, że będzie to kolejny z tych dni, gdy zastanawiam się dlaczego jestem tym, kim jestem. Deszczowa pogoda zawsze jeszcze bardziej sprzyja moim rozmyślaniom, dlatego postanowiłem się im poddać bez walki. Nawet jeśli będę musiał przypłacić za to kolejną bezsenną nocą, po brzegi wypełnioną Tobą.
  Moje myśli nagle zaczęły układać się w jednolity obraz. Zobaczyłem Cię w letniej, krótkiej sukience zapinanej na guziczki. Leżysz na plecach wśród kwiatów, które tak bardzo uwielbiasz. Twoja lewa dłoń wiruje w powietrzu. Jej delikatne ruchy tworzą granicę świata leśnych stworzeń. Masz przymrużone oczy, ale w słońcu jeszcze dokładniej dostrzegam ich zieloną barwę. Jesteś piękna. Czy ktoś kiedykolwiek Ci to mówił? Chciałbym być pierwszy i ostatni na liście twych wielbicieli.
  Pamiętam, jak na początku naszej wspólnej podróży zupełnie nie potrafiłem poradzić sobie z twoimi napadami złości. Jedyne, co wtedy mogłem zrobić, to mocno chwycić Cię w ramiona i wchłonąć w siebie twoją wściekłość tak, aby całkowicie Cię od niej uwolnić. Ale właśnie taką Cię kochałem. Prawdziwą w każdym calu. Nigdy nie próbowałaś być kimś innym. Nie potrzebowałaś tego.
  Każdego ranka przy wspólnej kawie opowiadałaś mi swoje sny. Nie potrafiłem ich zrozumieć; czasami wydawało mi się, że mówisz do mnie w innym języku. Mimo to słuchałem Cię uważnie i starałem się nie przeoczyć żadnego szczegółu. Bo wiesz, ja tak naprawdę myślę, że kobiety w niemym krzyku wołają o uwagę. Pragną jej. Nawet jeśli opowiadają rzeczy, które dla mężczyzn są niezrozumiałe. Nie jestem pewny, co do ogółu, ale wiem, że Ty kochana chciałaś być wysłuchana. Nic innego nie mogłem wtedy Ci od siebie dać. A wydaje mi się, że zrozumienie to bardzo wiele. Zastanawiałem się, czy sny są odzwierciedleniem myśli, pragnień, obaw. Jeśli rzeczywiście tak jest to boję się myśleć, co jeszcze ukryłaś w swojej głowie przede mną.
  Nagle usłyszałem głośne pukanie. W jednej sekundzie uleciały wszystkie wspomnienia. Kto o tej porze i w tym miejscu jeszcze o mnie pamięta? Z niechęcią wstałem i powoli udałem się w stronę wielkich, dębowych drzwi.

Patrycja Kaleta ~ "Właścicielka zapachu tysiąca wysp" (fragment)
                                                                  ***
  Na koniec chciałabym się z Wami jeszcze podzielić genialną twórczością Pana Jacka! Tak bardzo delikatną i wrażliwą.

Nazywam się Jacek Podsiadło.
Mam 26 lat.
Kiedy byłem małym chłopcem, marzyłem o takiej dziewczynie jak ty.
I później, latami
próbowałem zmusić parę kobiet, by były tobą.
Chciałbym Cię bliżej poznać. 
Zobaczyć, co nosisz pod skórą.
(...)
I wybacz mi moje wynurzenia.
Spróbuję stworzyć nowy kierunek w poezji.
Bo wstydzę się niezdarności, z jaką mówię o Tobie.
(...)
Kwiaty precyzyjnie rozkładają swoje płatki (...).
A ja nie mam śmiałości ich zrywać.
Mam 26 lat.
Nazywam się Jacek Podsiadło.
Chciałbym Cię bliżej poznać. 
Piękno zawsze mnie onieśmielało.

Jacek Podsiadło ~ Być może należało mówić

                                                                                        


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz